Dolinki podkrakowskie



5:30 budzik z telefonu kończy sen, jak to możliwe? Jest przecież sobota ani niema szkoły ani innych obowiązków no chyba że na własne życzenie by zdążyć zebrać się na autobus o 6:41 a z niego zdążyć na pociąg o 7:11 jadący do Rudawy. Trochę jeszcze mineło zanim dotarło do mnie że już trzeba wstawać i to tak wcześnie ale przy tak ciekawie zapowiadającej się wyprawie warto tak wstawać. Tak zaczęła się wycieczka w dolinki podkrakowskie. Dojazd pociągiem do Rudawy w 2 osobowym składzie bo z resztą mamy spotkać się przy wejściu Doliny Będkowskiej.

Mapa wyprawy na google maps
Możesz zobaczyć przebieg całej trasy z zaznaczonymi szlakami i trasami poza szlakiem oraz lokalizację poszczególnych zdjęc na satelitarnej mapie google.
Willa - Z wieżyczką miniatura
Willa "z wieżyczką" Antoniny Domańskiej (znana również z postaci Henryka Sienkiewicza i Stanisława Tarkowskiego uwiecznionego później w "W pustyni i w puszczy")
Już z dworca PKP w Rudawie zaczyna się niebieski szlak Warowni Jurajskich prowadzący przez Brzezinkę, Dolinę Będkowską,..Z początku szlak dobrze oznaczony i bez problemu i zaglądania w mapę można poruszać się po Rudawie. Zaraz za dworcem szlak prowadzi koło willi "Z wieżyczką"
Przy stacji kolejowej dzielnica willowa z okresu XIX/XX w, dom z wieżyczką z 1896 roku Antoniny Domańskiej, mieszkał w nim w sierpniu 1908 Henryk Sienkiewicz pisał niektóre nowele i kilka rozdziałów powieści "Wiry". Pisarzowi codziennie rano przynosił wówczas świeże mleko lubiany przez niego miejscowy chłopiec Staś Tarkowski. Jego imię i nazwisko otrzymał później główny bohater "W pustyni i w puszczy". 6 VIII 1908 r. H. Sienkiewicz wpisał się do parafialnej księgi pamiątkowej. Willa ta została zbudowana dla prof. S. Domańskiego i jego żony Antoniny "willi z wieżyczką" wg proj. arch. Tomasza Prylińskiego. Antonina Domańska zasłynęła jako autorka powieści "Historia żółtej ciżemki".
 wybudowanej w 1896 dla prof. S. Domańskiego i jego żony Antoniny według projektu architekta Tomasza Prylińskiego. Mieszkał tam też w sierpniu 1908 Henryk Sienkiewicz.

Kościół w Rudawie miniatura
Powstał na przełomie XIII i XIV w. jako jedna z pierwszych budowli ceglanych na ziemi krakowskiej. W następnych latach był wielokrotnie rozbudowywany, w wyniku czego obecny jego wygląd jest udaną kompozycją 3 stylów: romańsko gotyckiego, renesansowego i barokowego.
Kościół w Rudawie dzwonnica miniatura
Dzwonnica obok kościoła z 1541 r. z dzwonem z 1763 r.
Przed nami szła taka grupka dobrze doposażona w duże plecaki więc chyba na jakiś dłuższy pobyt na skałkach ale jedno co było dziwne to że zatrzymali się w pewnym miejscu i przywódca tej dziwnej grupy kazał reszcie robić pompki w tym dziewczynom :-) Dalej szlak prowadzi obok kościoła a w sumie kościół jak kościół ale ciekawie wykonane są dzwony zamocowane w murze otaczającym teren zabudowy kościoła. Od tego momentu zrobiło się już całkiem szaro chociaż jeszcze było w miarę ciepło szczególnie gdy idzie się pod górkę to taka pogoda i temperatura jest nawet przyjemna. Od tego momentu niebieski szlak gdzieś przepadł ale skoro z początku zielony szlak idą równolegle z niebieskim więc szliśmy dalej.
Pola w okolicy doliny Będkowskiej miniatura
Pola w okolicy doliny Będkowskiej
Dolina Będkowska z daleka minuatura
Wejście do Doliny Będkowskiej z oddali
Droga prowadząca do wejścia Doliny Będkowskiej minuatura
Już niedaleko Dolina Będkowska, jeszcze tylko kawałek asfaltową drogą
Dolina Będkowska młyn miniatura
Stary budynek z widocznymi pozostałościami po elementach koła wodnego młynu
Szlak prowadzi drogą asfaltową z czasem opuszczając zabudowania rudawy i prowadząc pomiędzy polami. Tutaj już odezwał się brak porządnego śniadania bo jedna bułka zjedzona po 6 rano to niezbyt wiele ale w plecaku na szczęście znalazła się czekolada w dużym zapasie więc bez zatrzymywania mogliśmy się na trochę zapchać czymś słodkim. Od tego momentu zaczęły się pewne problemy ze szlakiem, niebieskiego nadal nie było widać więc możliwe że już go gdzieś wcześniej zgubiliśmy. Trzeba przyznać że tam gdzie naprawdę trzeba by zaznaczyć wątpliwe miejsca co do kierunku szlaku to właśnie w takich miejscach tego brak i jest niestety więcej takich miejsc w tych dolinkach i okolicach. Dalej już szliśmy na zasadzie utrzymania kierunku na Dolinę Będkowską. Zawsze podobały mi się na zdjęciach takie ciągnące się pofałdowane pola i te kolory tak kontrastujące no i w końcu sam miałem okazję coś uwiecznić. Po przeprawach przez różne błotniste ścieżki i pola w końcu dotarliśmy do asfaltowej drogi prowadzącej do Doliny Będkowskiej. Przy wejściu do Doliny Będkowskiej stoi taki stary budynek z kamienia, nie znalazłem opisów co do niego ale musi być dość stary i widać że kiedyś musiał pracować tu jakiś młyn napędzany siłą przepływającej wody. Na zdjęciu budynku widać otwór w ścianie na oś koła wodnego i murek na którym prawdopodobnie opierała się druga strona.


Dolina Będkowska


Przerwa na jedzenie miniatura
Przerwa na jedzenie w miejscu gdzie roździela się żółty szlak z niebieskim
Grupa w komplecie miniatura
W tym miejscu spotykamy się z resztą grupy, w okolicach wejścia do Doliny Będkowskiej
Wodny mechanizm miniatura
Wodny mechanizm poruszający młoteczkiem
Sokolica miniatura
Sokolica - jest to najwyższa na Jurze Krakowsko Częstochowskiej ściana wspinaczkowa o wysokości ponad 70m. Jako jedna z niewielu ścian na jurze umożliwia ćwiczenie techniki wielowyciągowej co z trudnymi technicznie ścianami stanowi dobre miejsce ćwiczeń.
wodospad szum miniatura
Na rzece Będkówce płynącej dnem doliny znajdują się liczne bystrza i największy na Jurze wodospad Szum (zwany również Szerokim).
Wodny mechanizm miniatura
Wodny mechanizm poruszający młoteczkiem
wodospad szum miniatura
Na rzece Będkówce płynącej dnem doliny znajdują się liczne bystrza i największy na Jurze wodospad Szum (zwany również Szerokim).
Kwiaty w Dolinie Będkowskiej miniatura
Wiosennie
Wspinaczka na skałach Zamczyska miniatura
Nawet w taką niepewną pogodę znajdą się chętni na wspinaczkę na skałkach "zamczyska"
przy wodospadzie miniatura
Kuzynki przy wodospadzie "Szum"
Jeszcze kawałek i spotkamy się z resztą naszej grupy, z moimi kuzynkami i ich koleżanką. Tam troszkę posiedzieliśmy i ruszyliśmy dalej już przez Dolinę Będkowską. Jest to bardzo fajna dolinka na wycieczkę rowerem, szlak prowadzi równą i w dobrym stanie drogą asfaltową. Polecam ten odcinek dla kogoś kto lubi rowerowe wypady i ładne okolice a nie przepada za jazdą po korzeniach itp. Dalszym celem naszej wycieczki jest zobaczenie skałek "Dupy Słonia", wodospadu "Szum". Po drodze okazała Sokolica
Sokolica w Dolinie Będkowskiej - najwyższa skała wapienna na całej Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Znajduje się w środkowej części Doliny Będkowskiej na wprost bocznego Wąwozu Przecówki i Skały Brandysowej, w miejscu gdzie płynący dnem doliny potok Będkówka zakręca w lewo.

Na szczycie Sokolicy odkryto resztki dużego, grodziska rycerskiego z XII-XIV w. Z tego też względu skała ta dawniej nazywana była Grodziskiem. Zachowały się resztki wałów, w czasie prac archeologicznych odkryto ślady osadnictwa z okresu neolitu i kultury łużyckiej.

Sokolica wznosi się na wysokość ok. 70 m ponad dolinę potoku i jest udostępniona do wspinaczki skałkowej. Wspinaczka na niej należy do trudnych, nie tylko z powodu wysokości, ale głównie bardzo stromych i trudnych technicznie ścian. Jest jedną z nielicznych skał na Jurze o więcej niż jednowyciągowych drogach wspinaczkowych. Staraniem Polskiego Związku Alpinistycznego ubezpieczonych zostało ringami większość z nich. Sam szczyt Sokolicy jest łatwo dostępny od strony wschodniej, wejść można na niego z Będkowic ścieżką koło cmentarza na wzgórzu.

U podnóża Sokolicy w Dolinie Będkowskiej znajduje się sezonowa restauracja, pole namiotowe i gospodarstwo agroturystyczne, tzw. Brandysówka, w którym mieści się baza polskich wspinaczy skałkowych. Zamonowana tutaj w ramach projektu Małopolski Szlak Geoturystyczny duża tablica opracowana przez specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie informuje o budowie i sposobie powstania tej skały. Według tego opracowania Sokolica jest budowlą mikrobialno-gąbkową powstałą z rafopodobnych struktur w płytkim morzu szelfowym, które w górnej jurze istniało na tym terenie. W jej powstaniu zasadniczą rolę odegrały cyjanobakterie oraz gąbki, których szkielety można znaleźć w strukturze skały.
, jest to najwyższa na Jurze Krakowsko Częstochowskiej ściana wspinaczkowa o wysokości ponad 70m. Jako jedna z niewielu ścian na jurze umożliwia ćwiczenie techniki wielowyciągowej co z trudnymi technicznie ścianami stanowi dobre miejsce ćwiczeń. Dla zainteresowanych strona z drogami wspinaczkowymi na Sokolicy. Robi wrażenie szczególnie gdy widać dwoje ludzi tam wspinających się jako dwa małe punkciki. Według opisów które czytałem, znajdowało się tam w XII-XIV w. duże grodzisko rycerskie. Dalej jeszcze kawałek przeszliśmy by zobaczyć wodospad "Szum" największy na całej jurze. Po lewej stronie szlaku po przejściu potoku skałka wspinaczkowa "Zamczysko" zwana również "Dupą słonia". Na mojej mapie widnieje właśnie ta druga nazwa. Miejsce to jest bardzo licznie oblegane w pogodne dni a nawet tego pochmurnego i mało pewnego dnia jeśli chodzi o pogodę było tam trochę osób wspinających się. My jako turyści nie mający pojęcia o wspinaczce też postanowiliśmy wyjść na skałkę ale od innej strony, przez nietrudne podejście w lesie. Widoki w taką pogodę średnie szczególnie że chwilę potem zaczęło padać więc trzeba było szybko zejść bo zwykłe buty które większość z nas miała bardzo ślizgały się na mokrej skale. Schroniliśmy się pod okapem skalnym, na szczęście szybko przestało padać i już więcej tego dnia nie było żadnych opadów. Tutaj zawracamy ponieważ naszym następnym celem jest Dolina Kobylańska więc trzeba wrócić do miejsca gdzie idący równolegle do niebieskiego żółty szlak skręca w lewo prowadząc wąwozem który otwiera Będkowska Brama.
Brama Będkowska miniatura
Brama skalna zwana Będkowską Bramą, a za nią boczna dolinka. Przebiega przez nią żółty szlak turystyczny przez Będkowice do Doliny Kobylańskiej. W skałach Bramy Będkowskiej odkryto resztki niedużego grodziska.
Brama Będkowska 2 miniatura
Brama Będkowska widok w kierunku Doliny Będkowskiej
Jest to szlak łączący Dolinę Będkowską z Doliną Kobylańską. Tutaj krajobraz odmienia się jak dla mnie na ciekawszy, dużo jesiennych kolorów ale bardzo fajnie to wygląda. Po niedługim odcinku szlaku idącym w górę dochodzimy do miejscowości Będkowice na szczęście to mała wioska i zabudowania szybko znikają za nami.



Dolina Kobylańska


Żółtym szlakiem miniatura
Idziemy dalej żółtym szlakiem już za Będkowicami. Niedaleko wejście do Doliny Kobylańskiej
Początek Doliny Kobylańskiej miniatura
Początki Doliny Kobylańskiej. Widać że prawą stroną zbocza przy ulewach płynie konkretnie woda
grupa w kobylańskiej miniatura
Jedni się ustawiają do zdjęcia gdy reszta odstawia pająka na skałce :-)
Żabi Koń miniatura
Skałki we wschodnim zboczu Doliny Kobylańskiej a najwyższa część to Żabi Koń na szczycie którego umieszczony jest krzyż. W ścianach zbocza wąwozu wykute są schody prowadzące do znajdującej się w grocie skalnej kapliczki
Panorama Doliny Kobylańskiej miniatura
Panorama południowej części Doliny Kobylańskiej
Dolina kobylańska zachodnia część miniatura
Skałki po zachodniej stronie Doliny Kobylańskiej
Wchodzimy do Doliny Kobylańskiej, tutaj podobnie jak wcześniej ciężko się oprzeć co ciekawszym miejscom i skałkom z których zapowiada się ciekawy widok więc i tu często opuszczamy na trochę szlak by wdrapać się na jakieś zbocze. Może nie zawsze najlepszą drogą ale potem jakoś znajduję się jeszcze łatwiejsze miejsce do zejścia. Gdzieniegdzie przeskakujemy przez małe strumyki przecinające szlak, to skakanie niestety okaże się potem bolesne. Dolina Kobylańska jest według mnie krajobrazowo o wiele ciekawsza od Doliny Będkowskiej, niema zabudowań, drogi asfaltowej. Najlepiej jednak odwiedzać poza sezonem lub w tygodniu jeśli nie chcemy trafić na tłumy niedzielnych turystów oblegających każde miejsce. Idąc dalej dochodzimy do miejsca w którym dolina rozszerza się, właśnie ta część jest najchętniej odwiedzana ze względu na swój urok i ciekawe formy skałek. Dla wspinaczy skałkowych strona z opisami poszczególnych skał i dróg wspinaczkowych. Tutaj jeszcze zwiedzamy trochę skałek z których są fajne widoki i akurat wtedy nadchodzi armia turystów co dla mnie było zaskoczeniem w tak chłodny i niepewny co do pogody dzień. Niestety numeryczna prognoza pogody ICM (polecam, bo najpewniejsza) sprawdziła się, tzn przed południem miały być minimalne opady i temperatura w ciągu dnia miała bardzo zlecieć w dół o ponad 10 stopni co przy porannych 13 stopniach dawało dużą różnice odczuwalną a do tego jeszcze silny wiatr. No ale my się żadnej pogody nie boimy :D
Następnym i ostatnim celem wycieczki jest Wąwóz Bolechowicki. Z Doliny Kobylańskiej po przejściu potoku(Kobylanki) idziemy dalej ścieżką z płyt betonowych przy której płynie strumień Kobylanka, którego koryto jest jednocześnie drogą dojazdową do znajdujących się po obu stronach zabudowaniach. Jakoś tak się stało że przegapiliśmy miejsce w którym żółty szlak skręca w lewo ale niewiele dalej było już jasne że to nie tędy mamy iść więc kawałek wracamy się. W tej części żółtego szlaku pnie się on coraz wyżej dając bardzo ciekawe widoki w kierunku południowym i ciekawe wrażenie przestrzeni. I w pewnym miejscu droga się rozdziela a co gorsza w niewiele różniących się kierunkach. Zdjęcie grupowe miniatura
Zdjęcie grupowe :-)
Oczywiście nie ma żadnego znaku informującego jak szlak prowadzi. W sumie z mapy można to wywnioskować ale prawa niby właściwa strona idzie w dół a lewa w górę co za tym idzie ciekawsze widoki. Wiec wybieramy tą lewą stronę, dalej okazuje się że tędy nie idzie żółty szlak ale niewiele dalej prowadzi zielony szlak rowerowy który w kierunku południowym łączy się z naszym żółtym. Przy lustrze robimy zdjęcie grupowe bo w sumie żadnego do tej pory nie mamy wszyscy razem a statywu jakoś nie chciało się mi w drodze rozkładać poza jednym razem gdy zrobiłem panoramę w Dolinie Kobylańskiej. Jeszcze kawałek i dochodzimy do punktu widokowego znajdującego się w okolicach Bramy Bolechowickiej. Tutaj krótka przerwa na zjedzenie sobie czegoś. Zakładam kurtkę bo temperatura już tak zleciała a do tego czynnik chłodzący wiatru i tu żałuję że wypiąłem przed wyjściem z domu ocieplacz kórtki i też że zamiast 1,5L wody mineralnej której prawie w ogóle nie piłem to mogłem zabrać termos z ciepłą herbatą.


Brama Bolechowicka


Wąwóz Bolechowicki miniatura
Panorama Wąwozu Bolechowickiego
Wiosennie miniatura
Wiosennie
Monika miniatura
Monika
Skały Bramy Bolechowickiej miniatura
Skały Bramy Bolechowickiej
operator kamery miniatura
Jeden z rozmieszczonych na skałkach operatorów kamery do serialu W11
Skały Bramy Bolechowickiej miniatura
Skały Bramy Bolechowickiej
Prawie jak tatrzański Mnich miniatura
Prawie jak tatrzański Mnich
Brama Bolechowicka miniatura
Brama Bolechowicka
scena z serialu w11 miniatura
Ofiara wypadku wspinaczkowego?to tylko przygotowania do sceny z serialu W11
scena z serialu w11 miniatura
Ofiara wypadku wspinaczkowego?to tylko przygotowania do sceny z serialu W11
Idąc dalej wychodzimy jeszcze na skałkę znajdującą się nad okolicami Bramy Bolechowickiej. Z tego miejsca nie widać samego wejścia Bramy Bolechowickiej i wydaje się że tamte okolice są puste. Schodzimy w dół, po drodze jeszcze mała sesja zdjęciowa z kwiatami. Po zejściu okazuje się że jest tam sporo osób wspinających się na skałkach przy wejściu do wąwozu i... ekipa telewizyjna kręcąca kolejny odcinek do serialu W11. Ja w sumie go nie oglądam więc nie rozpoznałbym aktorów ale skoro inni tak twierdzą to pewnie o to chodzi. Podziwiam tego aktora który udawał umarlaka leżącego pod skałkami. Było tak niesamowicie zimno a on tam dobre 10-15 minut leżał na "glebie". Idziemy kawałek w głąb Wąwozu Bolechowickiego, tam wychodzimy na skałkę z której możemy jeszcze pooglądać przygotowania do jakiejś sceny z serialu i postanawiamy wracać. W planach był jeszcze Dolina Kluczwody ale rezygnujemy z tego zamiaru bo w sumie najbliższe połączenie pociągiem osobowym(tylko takie się tam zatrzymują) z Zabierzowa mamy o 17:41 a następne o wiele za późno do tego już jest niesamowicie zimno więc rezygnujemy z dalszego plątania się po dolinkach. Z dziewczynami jeszcze czekamy na ich autobus do Krakowa a następnie udajemy się do Zabierzowa. Droga już trochę nudnawa bo przez okoliczne wsie i pola. Jeszcze jeden skok przez strumień bo komuś przeszkadzała metalowa kładka która umożliwiała przejście przez koryto strumienia więc ją utopił :] Tutaj już daje znać nadwyrężona stopa przy którymś skoku przez strumień i zaczyna coraz mocniej boleć. W Zabierzowie mamy jeszcze niecałą godzinę do pociągu więc po pewnym czasie udaje się znaleźć pizzerie w której zamawiamy kebaba. Jeśli zamierzasz się kiedyś wybrać do Zabierzowa i chcesz coś tam zjeść to nie zamawiaj kebaba w pizzeri obok kościoła!!! jest straszny no chyba że ktoś lubi jedzenie dla królików :-) ja jednak wolę jak mięso w kebabie stanowi przynajmniej połowę zawartości a nie minimalny dodatek do reszty "zieleniny"... Już jest nasz pociąg, w końcu bo odczówalna temperatura już chyba spadła poniżej zera przy tym wietrze. Jak na złość w pociągu nie ma w ogóle miejsc a ja coraz bardziej odczówam awarię stopy przez co podróż do Jaworzna dłuży się. Jeszcze tylko przesiadka na autobus, trochę przejść i jestem w domku :-)


Jeśli przeczytałeś(aś) całą relację to gratuluję wytrwałości i zapraszam na następne relacje :-) Już niedługo dodam mapę na której będzie zaznaczona trasa i lokalizacja zdjęc(google maps) wieć zapraszam do sprawdzania co jakiś czas akutalizacji na głównej stronie.

Kontakt

Facebook - kontakt do Marcin Rejdych